[ Pobierz całość w formacie PDF ]
List do chrześcijańskiego
narodu
Sam Harris
Tłumaczył Andrew Sienx
Do amerykańskiego Czytelnika
Od chwili publikacji mojej książki
The End of Faith
(Koniec wiary)
tysiące ludzi napisało do mnie, zwracając uwagę, że źle czynię nie wierząc w
Boga. Najbardziej wrogie listy pochodziły od chrześcijan. To dziwne, bo
właśnie chrześcijanie uważają, że ich wiara reprezentuje najlepiej wartości
przebaczenia i miłości. W rzeczywistości, wielu, którzy głoszą, że zostali
najbardziej przemienieni przez miłość Chrystusa, jest głęboko, czasem
morderczo, nietolerancyjnymi dla krytyki. Choć można przypisać to ludzkiej
naturze, jest dla mnie jasnym, że taka nienawiść jest mocno poparta w tekście
Biblii. Skąd to wiem? Najbardziej niebezpieczni z moich korespondentów
zawsze cytowali rozdziały i wersy Biblii.
Choć ta książka przeznaczona jest dla ludzi każdej wiary, została napisana
w formie listu do chrześcijan. Odpowiadam tu na wiele argumentów
przytaczanych przez chrześcijan gdy bronią swych religijnych przekonań.
Głównym celem książki jest danie argumentów ludziom świeckim w naszym
społeczeństwie, którzy uważają, że religia powinna być usunięta z polityki,
argumentów przeciwko ich oponentom z Chrześcijańskiej Prawicy. Tak, więc
„chrześcijanin”, o którym mówię dalej, to chrześcijanin w wąskim sensie tego
słowa. To ktoś, kto wierzy, że Biblia jest natchnionym słowem bożym oraz, że
tylko ci, którzy przyjmą boskość Jezusa Chrystusa zostaną zbawieni po śmierci.
Wiele badań społecznych sugeruje, że mocno ponad połowa Amerykanów
podziela te przekonania. Oczywiście, takie metafizyczne przekonania nie
implikują przynależności do konkretnej odmiany chrześcijaństwa.
Konserwatyści z dowolnej sekty – katolicy, protestanci, ewangeliści, baptyści,
zielonoświątkowcy, świadkowie Jehowy i tak dalej – wszystkich jednakowo
dotyczy moja polemika. Szczególnie przekonania konserwatywnych chrześcijan
ostatnio wywierają wyjątkowy wpływ na nasz narodowe życie – w naszych
sądach, w naszych szkołach, w każdej gałęzi władz państwowych.
W
Liście do chrześcijańskiego narodu
, zamierzam podważyć
intelektualne i moralne roszczenia chrześcijaństwa w ich najbardziej
zaangażowanych postaciach. Stąd, liberalni i umiarkowani chrześcijanie nie
zawsze rozpoznają siebie w „chrześcijaninie”, do którego piszę. Powinni jednak
rozpoznać 150 milionów swoich sąsiadów. Nie mam wielkich złudzeń, że
liberałowie i umiarkowani postrzegają szalone pewniki Chrześcijańskiej
Prawicy z podobnym zaniepokojeniem jak ja. Mam jednak nadzieję, że zaczną
dostrzegać, jak szacunek wymagany przez nich dla swoich przekonań
religijnych daje schronienie dla ekstremistów każdej wiary. I choć liberałowie i
umiarkowani nie wlatują samolotami w wieżowce lub nie organizują swego
życia według apokaliptycznej przepowiedni, jednak rzadko kwestionują
słuszność wychowywania dzieci w przekonaniu, że są one chrześcijanami,
muzułmanami lub Żydami. Nawet najbardziej postępowe wierzenia wspierają
religijne podziały naszego świata. W
Liście do chrześcijańskiego narodu
, to z
chrześcijaństwa wybrałem cechy najbardziej dzielące, raniące i wsteczne. W
tych przykładach liberałowie, umiarkowani i niewierzący mogą rozpoznać
wspólną przyczynę zła.
Według ostatniego badania Gallupa, tylko 12 % Amerykanów uważa, że
życie na ziemi powstało w naturalnym procesie, bez boskiej ingerencji. 31 %
uważa, że ewolucja była „kierowana przez Boga”. Jeżeli nasze rozumienie
świata poddane zostałoby głosowaniu, idee „rozumnego projektu” pokonałyby
biologii naukową w stosunku 3 do 1. To może niepokoić, bo przyroda nie
dostarcza żadnych przekonywujących dowodów na istnienie rozumnego
projektanta-stwórcy, a za to niepoliczone przykłady „nierozumnego” tworzenia.
Współczesna dyskusja wokół „rozumnego projektu” nie powinna usuwać nam
sprzed oczu skali religijnego „zauroczenia” u zarania XXI wieku. Te same
badanie Gallupa pokazuje, że 53 % Amerykanów jest po prostu kreacjonistami
Oznacza to, pomimo ponad stu lat badań naukowych pokazujących pradawność
życia i jeszcze bardziej zaawansowany wiek ziemi, że ponad połowa naszych
sąsiadów wierzy, że cały wszechświat został stworzony 6000 lat temu. Czyli
tysiąc lat po tym jak Sumeryjczycy wynaleźli pierwszy klej. Ci, którzy
wybierają naszego prezydenta i członków Kongresu, lub sami mogą zostać
wybrani, wierzą, że dinozaury weszły parami do Arki Noego, że światło zostało
stworzone po drodze z dalekich galaktyk do Ziemi, i że pierwszy przedstawiciel
naszego gatunku został zmontowany z gleby i boskiego oddechu w ogrodzie z
gadającym wężem, przez niewidzialnego Boga.
Z pośród rozwiniętych narodów, mieszkańcy Stanów Zjednoczonych, jako
jedyni mają takie przekonania. Nasz kraj sprawia dziś wrażenie niezręcznego,
wojowniczego i nierozgarniętego olbrzyma – jak nigdy w naszej historii. Każdy,
komu nie jest obojętny los cywilizacji, łatwo stwierdzi, że taka kombinacja
wielkiej siły i wielkiej głupoty jest po prostu przerażająca – nawet u przyjaciół.
Prawda jest jednak taka, że wielu z nas nie dba o los cywilizacji. 44 %
Amerykanów jest przekonana, że Jezus wróci, by sądzić żywych i umarłych w
ciągu najbliższych 50 lat. Według najpopularniejszej interpretacji biblijnej
przepowiedni, Jezus nadejdzie dopiero, gdy rzeczy będą się dziać wyjątkowo
źle, tu na ziemi. Nie będzie więc przesadą wyobrazić sobie, że gdyby Nowy Jork
zastąpiła nagle kula ognia, znaczny procent Amerykanów znalazłby dobrą stronę
we właśnie powstałym grzybie atomowym – najlepsza rzecz, która może się
zdarzyć właśnie nadchodzi – powrót Chrystusa. Powinno być absolutnie
oczywiste, że ten rodzaj przekonań nie zbuduje nam pewnej przyszłości –
społeczeństwa, ekonomii, środowiska naturalnego czy polityki światowej.
Proszę sobie wyobrazić konsekwencje sytuacji, gdyby jakakolwiek cześć rządu
Stanów Zjednoczonych naprawdę uwierzyła, że świat się kończy i to kończy w
sposób wspaniały. Fakt, że prawie połowa Amerykanów najwyraźniej tak uważa
tylko na podstawie religijnych dogmatów, powinien być uważany za moralny i
intelektualny stan zagrożenia
Książka, którą zamierzasz przeczytać, jest moją
reakcją na to zagrożenie. Mam wielką nadzieję, że uznasz ją za ważną.
Sam Harris
Nowy Jork, 1 maja, 2006 r.
List do chrześcijańskiego narodu
Wierzysz, że Biblia jest słowem bożym, Jezus synem Boga, a tylko
wierzący w Jezusa zostaną zbawieni po śmierci. Jako chrześcijanin, wierzysz w
to nie dlatego, że pewniej się dzięki temu czujesz, ale dlatego, że są prawdziwe.
Zanim wskażę na problemy z tymi twierdzeniami, chcę wskazać kilka spraw, z
którymi oboje możemy się zgodzić. Zgadzamy się, na przykład, że jeżeli jeden z
nas ma rację, drugi się myli. Biblia jest słowem bożym lub nie jest. Jezus oferuje
ludzkości jedyną prawdziwą drogę do zbawienia (
Ewangelia Jana 14:6)
lub nie
oferuje. Zgadzamy się, że prawdziwy chrześcijanin, uważa, że inne religie się
mylą. I jeżeli chrześcijaństwo jest prawdą, a ja pozostanę niewierzącym,
powinienem oczekiwać cierpień w piekle. Gorzej, przekonałem wielu
znajomych i przyjaciół, by odrzucili sam pomysł Boga. Oni również będą
cierpieć męki w „wiecznym ogniu” (
Ewangelia Mateusza 25:41
). Jeżeli
podstawowa doktryna chrześcijaństwa jest prawdą, zmarnowałem swoje życie w
najgorszy możliwy sposób. Przyznaje się do tego bez bicia. Fakt, że moje stałe,
uparte i publiczne odrzucenie chrześcijaństwa nie martwi mnie w najmniejszym
stopniu, powinien zwrócić Twoją uwagę, za jak wątłe uważam Twoje
uzasadnienie do bycia chrześcijaninem.
Oczywiście są chrześcijanie, którzy nie zgadają się z żadnym z nas.
Uznają, że inne wyznania również prowadzą do zbawienia. Inni nie boją się
piekła i nie wierzą w fizyczne zmartwychwstanie Jezusa. Ci chrześcijanie często
określają siebie jako „liberalnych religijnie” lub jako „umiarkowanych”. Z ich
punktu widzenia obaj nie rozumiemy, co to znaczy być osobą wierzącą. Istnieje
szeroki i piękny obszar wiary między ateizmem a fundamentalizmem, który był
dyskretnie badany przez pokolenia myślących chrześcijan. Według liberałów i
umiarkowanych, wiara dotyczy tajemnicy, znaczenia, wspólnoty i miłości.
Ludzie tworzą religię z całego swojego życia, nie tylko z wiary.
Pisałem gdzie indziej o problemach, które widzę w postawie liberalnej i
umiarkowanej. Wystarczy wspomnieć, że sprawa jest prostsza i jednocześnie
bardziej pilna, niż liberałowie i umiarkowani zwykle przyznają. Biblia jest po
prostu zwykłą książką, napisaną przez śmiertelnych, lub nią nie jest. Jeżeli
Biblia jest zwykłą książką, a Chrystus był zwykłym człowiekiem – doktryna
chrześcijaństwa jest fałszywa. Jeżeli Biblia jest zwykłą książką, a Chrystus był
zwykłym człowiekiem, to historia teologii chrześcijańskiej jest opowieścią o
grupie wykształconych ludzi wyjaśniających przez wieki wspólne złudzenie.
Jeżeli zaś główne założenia chrześcijaństwa są słuszne, to czeka mnie kilka
ponurych niespodzianek, mnie i innych niewierzących podobnych do mnie. Ty,
czytelniku to wiesz. I co najmniej połowa Amerykanów. Bądźmy więc ze sobą
szczerzy: wraz z upływem czasu jedna strona musi wygrać ten spór, a druga
strona naprawdę przegra.
Rozważ jednak, że każdy zaangażowany muzułmanin ma te same powody
do bycia muzułmaninem, jak ty do bycia chrześcijaninem. A mimo wszystko nie
uważasz jego przyczyn za przekonywujące. W Koranie wielokrotnie napisane
jest, że stanowi on prawdziwe słowo twórcy świata. Muzułmanie wierzą w to
równie mocno, jak ty wierzysz w słowa Biblii. Bogata literatura opisuje życie
Mahometa i dowodzi, z punktu widzenia islamu, że był on ostatnim prorokiem
Boga. Mahomet przekonuje też jasno swoich czytelników, że Jezus nie był
bogiem (
Koran 5:71-75; 19:30-38
), oraz, że ktokolwiek, kto myśli inaczej
spędzi wieczność w piekle. Muzułmanie są przekonani, że opinia Mahometa na
ten temat, tak jak na wszystkie inne, jest niepodważalna.
Dlaczego nie pozbawia cię snu myśl o tym, by przejść na islam? Czy
potrafisz dowieść, że Allach nie jest tym jedynym prawdziwym Bogiem? Czy
potrafisz dowieść, że archanioł Gabriel nie odwiedził Mahometa w grocie?
Oczywiście, że nie. Ale nie potrzebne są ci te dowody, by odrzucić wierzenia
muzułmanów jako absurdalne. To na nich spoczywa ciężar udowodnienia, że ich
przekonania o Bogu i Mahomecie są prawdziwe. Nie zrobili tego. Nie mogą
tego zrobić. Muzułmanie po prostu nie stwierdzają niczego o rzeczywistości,
czego można by dowieść. Jest to oczywiste dla każdego, kto nie znieczulił
swego umysłu dogmatem islamu.
Tak naprawdę wiesz doskonale, jak być ateistą w stosunku do wierzeń
muzułmanów. Czy nie jest oczywiste, że muzułmanie oszukują siebie? Czy nie
jest oczywiste, że ktokolwiek, kto myśli, że Koran to idealne słowo Stwórcy
świata, nie czytał tej książki uważnie? Czy nie jest oczywiste, że doktryna
islamu stanowi prawie idealną barierę dla uważnego badania? Tak. Te rzeczy są
oczywiste. A teraz zauważ, że sposób, w jaki postrzegasz islam jest dokładnie
taki sam jak ten, w który wierzący muzułmanie postrzegają chrześcijaństwo. I
jest to sposób, w jaki ja postrzegam wszystkie religie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]