[ Pobierz całość w formacie PDF ]
LECZENIE
EZOTERYCZNE
ALICE A. BAILEY
Projekt okładki: Maciej Sadowski
Redaktor: Juliusz Smoczyński
Redaktor techniczny: Grażyna Ejsbrener
Korekta: Anna Kozłowska
Copyright © for the Polish edition by Agencja Praw
Autorskich i Wydawnictwo INTERART, Warszawa 1997
ISBN 83-7060-484-6
Agencja Praw Autorskich i Wydawnictwo
INTERART, 00-403 Warszawa, ul. Solec 30A/33
Wydanie I
Ark. wyd. 10; ark. druk. 14
Skład komputerowy: SOFT EDITION, Warszawa,
Druk i oprawa: Drukarnia nr 1, Warszawa
SPIS TREŚCI
Wielka Inwokacja.................................................
2
Psychologiczne przyczyny chorób .....................
8
Święta nauka leczenia.........................................
30
Krótki przegląd przyczyn chorobowych............... 34
Ośrodki i układ gruczołowy..................................
42
Transmutacja-transformacja-transfiguracja.........63
- 1 -
Wyjątek z wypowiedzi Tybetańczyka ogłoszony w sierpniu 1934 r.
Stwierdzenie, że jestem uczniem tybetańskim pewnego stopnia, jest chyba niewystarczające, albowiem wszyscy
są uczniami od najskromniejszego kandydata aż do — i ponad — samego Chrystusa. Żyję w ciele fizycznym na
granicy Tybetu jak inni ludzie i czasem, gdy me zajęcia na to pozwalają, przewodniczę (z punktu widzenia
ezoterycznego) wielkiej grupie łamów tybetańskich. I to chyba było przyczyną, iż mówiono, jakobym był
przełożonym pewnego klasztoru łamów. Towarzysze mej pracy w Hierarchii (a wszyscy prawdziwi uczniowie są
towarzyszami w tej pracy) znają mnie pod innym imieniem i na innym urzędzie. A.A.B wie kim jestem i rozpoznaje
mnie pod obydwoma mymi nazwami. Jestem waszym bratem, przebywającym trochę dłużej na
ścieżce
niż
przeciętny uczeń i ponoszę przez to większą odpowiedzialność. Jestem tym, który zmagał się i wywalczył swą
drogę
w
większym świetle
niż kandydaci mający czytać ten artykuł i dlatego muszę działać jako dobry przewodnik
światła, bez względu na to, ile by to kosztowało. Nie jestem starym człowiekiem i nie mam tego wieku, który liczą
Mistrzowie, jednak nie jestem młody i niedoświadczony. Zadaniem moim jest nauczać i rozpowszechniać wiedzę
Odwiecznej Mądrości,
gdziekolwiek tylko mogę znaleźć oddźwięk, i czynię to już od wielu lat. Staram się również
być pomocny Mistrzom M. i K.N., gdy tylko nadarzy się sposobność, albowiem już od dawna byłem złączony z
Nimi i z Ich pracą. W tym wszystkim, co wyżej wspomniałem, oznajmiłem wam wiele, jednakże równocześnie nie
powiedziałem nic, co by mogło was skłonić do ofiarowania mi ślepego zaufania i nieograniczonego przywiązania,
który uczuciowy kandydat ofiarowuje
Guru
i
Mistrzowi,
nie będąc jeszcze w stanie z Nim się skontaktować. Nie
dojdzie on do upragnionego połączenia z
Guru,
dopóki nie przemieni uczuciowego przywiązania — w altruistyczną
służbę dla ludzkości, a nie dla Mistrza. Książki, które napisałem, wysyłam nie żądając ich przyjęcia, mogą one być
poprawne, prawdziwe i pożyteczne albo mogą takie nie być. To wy macie stwierdzić ich prawdziwość przez
odpowiednie zastosowanie i intuicyjne wykonywanie wskazówek w nich zawartych. A nie ja ani A.A.B — nie
jesteśmy w najmniejszym stopniu zainteresowani tym, aby je uznano za pisma natchnione lub aby mówiono o
nich (z wstrzymanym oddechem), że są dziełem jednego z Mistrzów. Jeśli przedstawiają prawdę w taki sposób, że
wynika ona konsekwentnie z już ofiarowanych światu nauk, jeśli wiadomości w nich zawarte podnoszą dążenie i
wolę służenia z planu emocjonalnego na plan mentalny (gdzie można znaleźć Mistrzów), to wtedy spełnią one
swoje zadanie. Jeśli podana nauka wywoła oddźwięk w oświeconym umyśle i przyniesie rozbłysk i rozjaśnienie
jego intuicji, wtedy niech będzie ona przyjęta — lecz nie w innym wypadku. Jeśli tezy moje spotkają się z
ewentualnym potwierdzeniem lub będą uważane za prawdę, jako dowód
Prawa Analogii
— wtedy będzie to
właściwe i dobre. Gdyby jednak tak miało nie być, niech studiujący nie przyjmie tego, co napisane.
WIELKA INWOKACJA
Niech ze Źródła Światłości —
Gdzie ukryta moc Boga,
Spłynie światło przemożne na ludzi,
Niech wśród ziemskich marności
Prawdy ściele się droga
I do twórczej współpracy ich budzi.
Niech ze źródła Miłości,
Które Sercem jest Boga
Miłość spłynie wszechmocna na ludzi!
Niechaj Chrystus zagości
Duch na ziemskich tu drogach
I braterskie współżycie obudzi.
Niech z ośrodka Mądrości Gdzie zgłębiona Moc Boża Wolą ludzką Duch Prawdy steruje I na szlakach wieczności.
Poprzez ziemskie bezdroża, Niech człowieka do Światła kieruje!
Niech ród ludzki wyłoni
Z swych środowisk na Ziemi
Słońce Ducha i słońce Miłości
Niech Duch piekło rozgromi Natchnie czyny dobrymi I prowadzi drogami radości.
Niechaj Światła Wiek Złoty
Zapanuje na Globie
I Miłości otoczą go skrzydła.
Powyższa Inwokacja lub Modlitwa nie należy do żadnej osoby ani grupy indywidualnej, lecz do całej Ludzkości.
Żadna poszczególna grupa ani organizacja nie jest zobowiązana do jej odmawiania lub zachęcania innych do
tego. Inwokacja ta ukazuje się często w gazetach lub w czasopismach wielu krajów, jest emitowana przez stacje
radiowe całego świata. Wiele tysięcy ludzi odmawia ją codziennie, tworząc w ten sposób duchową,
wszechświatową, wspólną wiarę i opinię publiczną, której nic nie będzie mogło się oprzeć.
Piękno i siła tej
Inwokacji leży w jej prostocie i w wyrażeniu pewnych podstawowych Prawd, które wszyscy ludzie podświadomie i
w sposób przyrodzony przejmują jako prawdę o istnieniu zasadniczej inteligencji, której mgliście nadajemy imię
Boga. Prawdy, że poza wszelkim zewnętrznym pozorem siłą poruszającą wszechświat jest Miłość prawdy, że
wielka indywidualność zwana przez chrześcijan Chrystusem, zstąpiła na ziemię i wcieliła tę miłość tak, że mogliśmy
ją poznać. Prawdy, że zarówno miłość, jak i mądrość są wynikiem tego, co nazywa się Wolą Boga, i w końcu tej
oczywistej prawdy, że tylko ludzkość może sama wykonać plan.
- 2 -
Alice A. Bailey
Uwagi wstępne
Problem leczenia jest tak stary jak sam czas i zawsze był przedmiotem badań i doświadczeń. Lecz co się tyczy
prawidłowego użytkowania zdolności i sił leczenia, wiedza ta jest jeszcze w powijakach. Dopiero w tym wieku i
pokoleniu zaistniała w końcu możliwość podania prawa magnetycznego leczenia i wskazania przyczyn tych chorób
— powstających w trzech zewnętrznych ciałach — które teraz dewastują ludzkość, powodując nieskończone
cierpienia i męki oraz prowadząc człowieka ku bramie świata bezcielesnego bytu. Dopiero dzisiaj człowiek jest w
takim momencie rozwoju swej świadomości, kiedy zaczyna rozumieć siłę światów wewnętrznych — subiektywnych
— i nowa oraz rozległa wiedza psychologiczna jest odpowiedzią na jego rosnące zainteresowania. Procesy
dostosowania, eliminacji i leczenia zajmują zarówno umysły wszystkich myślących, jak i cierpiących ludzi. Przed
nami wiefe pracy i dlatego proszę o cierpliwość z waszej strony. Wchodząc w dziedzinę lecznictwa, wstępujemy w
świat wiedzy ezoterycznej, niezliczonych wniosków oraz stajemy przed zbiorami twierdzeń wielu umysłów,
starających się przez wieki uzdrawiać i pomagać. Pytania zadawane chorobie
w jakim celu
i
dlaczego
były
przedmiotem nieskończonych badań i dociekań oraz wysnuto wiele wniosków, by zaspokoić te utyskiwania, jak
również wiele sformułowań, dotyczących metod, strony technicznej, recept, przepisów i różnych sposobów
postępowania oraz teorii. Wszystko to służy do przepojenia umysłów pojęciami — czasem poprawnymi, czasem
błędnymi — a to najbardziej uniemożliwia studiującemu przyjęcie nowych, dotychczas nie znanych idei. Kandydaci
najbardziej na tym tracą, gdy odrzucają rezygnację z tego, co umysł niższy pielęgnuje i miłuje. Gdy uda im się
posiąść umysł otwarty — są gotowi do przyjęcia nowych teorii i hipotez, odkrywają jednak, że stara i droga im
prawda nie została rzeczywiście utrącona, lecz tylko odłożona na swe właściwe miejsce w szerszym planie.
Wszyscy wtajemniczeni w
Prastarą Wiedzę
są tym samym uzdrowicielami, choć wcale nie muszą leczyć ciała
fizycznego. Jest to następstwo faktu, że wszystkie dusze, które osiągnęły w pewnej mierze prawdziwe wyzwolenie,
przewodzą energię duchową. Wpływa ona automatycznie na pewne aspekty mechanizmu, który wykorzystują
stykające się dusze. Gdy używam tu słowa
mechanizm,
mam na myśli różne postacie narzędzia, ciała lub formy
naturalne, poprzez które wszystkie dusze szukają przejawienia. Odnoszę to przeto do:
1.
Gęstego ciała fizycznego,
które jest ogólną sumą organów nań się składających; posiadają różne funkcje,
umożliwiające duszy wyrażanie się na fizycznym, czyli obiektywnym planie, jako na części znaczniejszego i ob-
szerniejszego organizmu. Ciało fizyczne jest aparatem odbiorczym dla wewnątrz mieszkającego ducha człowieka i
służy jako narzędzie do połączenia tej duchowej istoty z aparatem odbiorczym
Logosu planetarnego,
czyli życia, w
którym istniejemy, poruszamy się i mamy swój byt.
2.
Ciała eterycznego,
mającego jeden główny cel — ożywiania i napełniania energią ciała fizycznego i przez to
włączenie go w energetyczne ciało Ziemi i Systemu Słonecznego. Jest to tkanina składająca się z prądów
energetycznych, światła i linii sił. Stanowi ono część rozległej sieci, energii będących podstawą wszelkiego
kształtu, zarówno wielkiego, jak i małego (mikrokosmosu i makrokosmosu). Wzdłuż tych linii energetycznych płyną
siły kosmiczne, jak krew przepływa przez żyły i arterie. Ten nieustanny, indywidualny — ludzki, planetarny i
słoneczny — obieg sił życiowych przez ciało eteryczne wszystkich form jest podstawą całego przejawianego życia
i wyrazem istotnej nierozłączności wszech życia.
3.
Ciała astralnego,
czyli ciała życzeń (nazywanego czasami ciałem czuciowym), będącego wynikiem wza-
jemnego oddziaływania pragnień i emocjonalnej odpowiedzi na nie
ja
ośrodkowego: wynikły wskutek tego rezultat
— w tym ciele astralnym — jest doświadczany jako uczucie, jako ból lub przyjemność oraz inne pary
przeciwieństw. W tych dwu ciałach — eterycznym i astralnym — znajduje się 90 procent przyczyn chorób i
cierpień.
4.
Ciała mentalnego
z substancji
chitta
lub umysłowych, którego jednostka ludzka może używać i na którym może
odciskać wrażenia: tworzy ono czwarte ciało z serii narzędzi stojących do dyspozycji duszy. Równocześnie trzeba
pamiętać, że te cztery ciała tworzą jeden mechanizm. Pięć procent wszystkich nowoczesnych chorób bierze
początek w tym ciele lub w stanie świadomości. Chciałbym tutaj zakomunikować prawdę:
stałe powtarzanie przez
pewne szkoły leczących twierdzenia, że umysł jest przyczyną wszystkich chorób, nie jest jak dotąd faktem.
Za milion lat, gdy ognisko ludzkiej uwagi przesunie się z natury uczuciowej na umysłową i gdy człowiek będzie w
istocie swej bardziej umysłowy, tak jak dzisiaj jest istotnie uczuciowy, będzie można poszukiwać przyczyn chorób
w dziedzinie umysłowej. Dziś znajdujemy je (z wyjątkiem kilku rzadkich przypadków) w braku żywotności lub za
wielkim jej pobudzaniem w dziedzinie uczuć i pragnień (poskramianych lub nadmiernie folgowanych) albo w
mrocznych usposobieniach, w tłumieniu lub w wyrażaniu głęboko utajonych tęsknot, wypływających z życia
uczuciowego jednostki. To zmusza przede wszystkim do posiadania i do budowania zewnętrznego aparatu
odbiorczego i zniewala dzisiejszy mechanizm, który był skonstruowany w istocie do zadań fizycznych, by służył
celom bardziej subiektywnym. Stwarza to znowu kłopoty i tylko wtedy, gdy człowiek zrozumie, że w jego
zewnętrznej, fizycznej powłoce istnieją inne ciała, służące celom subtelniejszych odbiorów, zobaczymy ponowne
stopniowe przystosowanie się i zdrowie ciała fizycznego. O tych delikatniejszych powłokach pomówimy później.
Zapytacie naturalnie, jaki jest ogólny plan, którego będę się trzymał, dając wam wskazówki o prawach leczenia,
tych prawach, które prowadzą wtajemniczonych i muszą stopniowo zastąpić bardziej fizyczne metody dzisiejszej
sztuki uzdrawiania. Wy, ma się rozumieć, również staracie się poznać specjalną technikę, której jako uzdrowiciele
- 3 -
— musicie się nauczyć używać, zarówno na sobie samych, jak i na tych, których usiłujecie uzdrawiać. Krótko
naszkicuję naukę, którą zamierzam podać, i wskażę, na co należy położyć nacisk, gdy zaczniecie studiować ten
przedmiot. Otóż zamierzam najpierw wspomnieć o przyczynach chorób, albowiem uczeń okultyzmu musi
zawsze
zacząć
od świata przyczyn, a nie od świata skutków. Następnie opracuję siedem metod leczenia, które rządzą
dziełem restytucji
(jak się to nazywa w terminologii okultystycznej), praktykowanych przez wtajemniczonych
świata. One określają technikę, której należy używać. Zauważycie, że te metody i technika są uzależnione od
promieni (o których pisałem gdzie indziej) i że leczący musi wziąć pod uwagę nie tylko swój własny promień, lecz
także promień pacjenta. Jest przeto siedem metod zależnych od promieni, które wymagają objaśnienia, zanim
mogą być rozumnie zastosowane. W trzecim punkcie położę nacisk na psychologiczne leczenie i na potrzebę
współpracy z pacjentem w jego życiu wewnętrznym, podstawowe prawo będące podłożem każdego ezoterycznego
leczenia może być bowiem ujęte następująco:
Prawo I
Każda choroba jest wynikiem zahamowanego życia duszy i prawda ta dotyczy wszystkich form we wszystkich
królestwach. Sztuka leczącego polega na takim zwolnieniu i odprężeniu duszy, by jej życie mogło płynąć przez
zespół organów tworzących poszczególną formę. Ciekawe jest, że usiłowanie wyzwolenia energii atomowej przez
uczonych ma, ogólnie biorąc, taki sam charakter co praca ezoteryka starającego się o wyzwolenie energii duszy.
W tym uwalnianiu ukrywa się istota prawdziwej sztuki leczenia. Tu leży tajemna wskazówka. Na czwartym miejscu
będziemy rozważać ciało fizyczne, jego choroby i dolegliwości, lecz tylko wtedy, gdy przestudiujemy tę część
człowieka, która jest podstawą i podłożem oraz otacza gęste ciało fizyczne. W ten sposób przejdziemy od świata
przyczyn wewnętrznych do świata zjawisk zewnętrznych. Zobaczymy, że wszystko to, co dotyczy zdrowia
człowieka, bierze początek:
1. Z ogółu sił, uczuć, pragnień i występujących procesów myślowych, które charakteryzują trzy ciała subtelniejsze
i określają życie i doświadczenie ciała fizycznego.
2. Z wpływu na ciało fizyczne całej ludzkości jako jednostki. Istota ludzka jest integralną częścią zbiorowości
ludzkiej, organizmem w większym organizmie. Warunki istniejące w całości odbijają się w samej jednostce i wiele
chorób, na które cierpi człowiek dzisiejszy, jest wynikiem działania okoliczności istniejących w czwartym królestwie
przyrody jako całości.
3. Ze skutku działania na jego ciało fizyczne życia planetarnego, będącego wyrazem życia Logosu planetarnego,
który jest ewoluującą Istotą. Włączanie się tej Istoty jest daleko poza naszą zdolnością spostrzegania, lecz skutki
jego są widoczne. Nie mam zamiaru ćwiczyć głównie jednostek, by uczynić z nich skutecznych lekarzy. Dążę do
fecznictwa grupowego i to jest praca dokonywana w układzie, który mnie obecnie najbardziej interesuje. Lecz
żaden zespół ludzi nie może pracować jako zjednoczona całość, dopóki jeden nie kocha i nie służy drugiemu.
Uzdrawiająca energia Hierarchii duchowej nie może przepływać przez grupę, jeśli istnieje w niej dysharmonia i
krytycyzm. Pierwszym przeto dziełem leczącego zespołu jest utrwalenie w sobie miłości oraz stworzenie jedności i
wzajemnego zrozumienia. Chciałbym podkreślić tutaj potrzebę cierpliwości, konieczną w czasie łączenia się grupy,
gdy aury jej członków poczynają się mieszać. Wymaga to trochę czasu, zanim ludzie nauczą się współpracować
bezosobowo i w doskonałym zrozumieniu, a równocześnie dokonają w swej pracy scalenia się, zestrzelenia w
jedno ognisko, wytwarzające niezbędny zespół w rytm takiej jedności i siły, który potrafi zsynchronizować
wewnętrzne działanie. Kandydaci i uczniowie pracujący w tym kierunku muszą ćwiczyć się w zbiorowym myśleniu i
ofiarować zespołowi wszystko, co w nich jest najlepsze, a także owoc swej medytacji nad tymi sprawami. Mógłbym
także dodać, że te wskazówki muszą być możliwie najbardziej zwięzłe. Spróbuję treściwie wyłożyć największą
ilość prawd i wiadomości, dążąc do tego, aby każdemu zdaniu towarzyszyła jakaś realna myśl, rzucająca istotne
światło na problemy, z którymi zetknie się leczący zespół.
To, co mam
do
powiedzenia będzie się dzielić na
dwie części:
pierwszą,
w której zajmiemy się ogólnie pracą leczenia i nauczania, obejmującą podane przeze
mnie wskazówki co do praw, techniki i metod, oraz
drugą,
w której zastanowimy się nad istotą duchowego lekarza,
jego doskonaleniem się i sztuką leczenia. Pierwszym niezbędnym warunkiem, wymaganym od wszystkich lekarzy,
jest współczujący stosunek do pacjenta, który umożliwi im wgląd w bóle i kłopoty i umocni zaufanie chorego.
Podaję dwa słowa, które muszą wam ciągle towarzyszyć —
magnetyzm
i
promieniowanie.
Leczący musi być
ponad wszystko inny magnetycznie i musi do siebie przyciągać:
a)
siłę własnej duszy b) tych, którym może pomóc, to pociąga za sobą postawę odśrodkową c) te energie,
które, w razie potrzeby, pobudzają pacjenta do pożądanej działalności.
To zakłada wiedzę tajemną i wyćwiczony umysł. Leczący musi również umieć promieniować, promieniowanie jego
duszy daje bowiem impuls duszy chorego i proces leczenia jest wprowadzony w ruch. Promieniowanie ciała
astralnego, opanowanego i nieegoistycznie nastawionego, narzuca rytm ruchom ciała astralnego pacjenta i
umożliwia mu przedsięwzięcie odpowiedniej akcji, a promieniowanie ciała eterycznego, działające przez ośrodek
śledziony pomaga zorganizować ciało życiowe chorego i w ten sposób ułatwia leczenie. Lekarz przeto ma
obowiązek pracować owocnie, a zależnie do tego, jaki jest on sam, taki będzie skutek jego oddziaływania na
pacjenta. Gdy leczący wpływa magnetycznie i promieniuje siłami swej duszy na chorego, umożliwia mu łatwiejsze
dojście do upragnionego celu, którym może być całkowite uzdrowienie lub też taki stan umysłu, który pogodzi
pacjenta z życiem i jego bólami, nie przeszkadzając i nie przeciwstawiając się ograniczeniom fizycznym ciała.
Może też ułatwić pacjentowi dokonanie (radosne i harmonijne) prawidłowego wyzwolenia się z ciała i przejścia
- 4 -
przez bramę śmierci do całkowitego zdrowia.
Podstawowe przyczyny chorób
Jest to zagadnienie, z którym od wieków zmagała się praktyka lekarska. W naszej obecnie materialistycznej epoce
zaszliśmy daleko w powierzchownym traktowaniu rzeczy i odbiegliśmy od częściowo prawidłowego punktu
widzenia wcześniejszych wieków, w których uważano, iż choroba pochodzi od
złych humorów
zrodzonych i
jątrzących we wnętrzu subiektywnego życia pacjenta. W rozwoju wiedzy jesteśmy obecnie pod każdym względem
po stronie zewnętrznej życia (zauważ, iż nie używam słowa
powierzchownej),
ale nadszedł czas, w którym wiedza
może znowu powrócić do dziedziny subiektywnej i przemienić się w mądrość. Jesteśmy obecnie w przededniu
rozpoznania — ze strony najlepszych umysłów zawodu medycznego i pokrewnych mu dziedzin, że w subiektywnej
i niewidzialnej postawie umysłu, w uczuciach oraz w życiu zahamowanych lub nadmiernie folgowanych wrażeń
zmysłowych i seksualnych należy poszukiwać przyczyn wszystkich chorób. Na początku naszych studiów
chciałbym zaznaczyć, że ostatecznej przyczyny choroby, nawet znanej dla mnie, nie bylibyście w stanie
zrozumieć. Leży ona daleko wstecz, w historii odległej przeszłości naszej planety, w biegu życia planetarnego (w
znaczeniu okultystycznym) i ma swe korzenie w tym, co się przeważnie nazywa
złem kosmicznym.
Jest to
zupełnie pozbawiony sensu zwrot, lecz określa on symbolicznie właściwość świadomości pewnych
niedoskonałych
bogów.
Biorąc za początkową przesłankę, że samo bóstwo pracuje dla doskonałości przechodzącej nasze
zrozumienie, można wnioskować, że mogą istnieć dla samych bogów i dla Boga (jako życia w Systemie
Słonecznym) pewne ograniczenia oraz pewne dziedziny i stany świadomości, które jeszcze oczekują opanowania.
Te ograniczenia i względne niedoskonałości mogą powodować określone skutki w ciałach. Ich przejawów — w
różnych planetach jako w wyrazach wielu
Żyć
i w systemie słonecznym jako wyrazie
Żyda.
Przyjąwszy zatem
hipotezę, że to zewnętrzne ciała Boskie, planety, są formami, przez które wyrażają się pewne bóstwa — można
prawdziwie i logicznie wnioskować, że wszystkie życia i kształty w tych ciałach podlegają nieuchronnie
ograniczeniom i niedoskonałościom, wypływającym z tych niezdobytych dziedzin świadomości i stanów
dotychczas niezrozumianych przez bóstwo inkarnowane w kształt planetarny lub słoneczny. Przyjąwszy postulat,
że każda forma jest cząstką jeszcze większej formy i że rzeczywiście
żyjemy, poruszamy się i mamy swój byt
w
ciele Boga (jak to wyraził św. Paweł), my, jako integralna część czwartego królestwa natury, uczestniczymy w
ogólnym ograniczeniu i niedoskonałości. Wszystko ponad tę ogólną przesłankę przechodzi naszą zdolność
pojmowania i wyrażania, bo ogólne umysłowe uzdolnienia przeciętnego kandydata i ucznia są niedostatecznie
wystarczające do tego zadania.
Co w istocie oznaczają takie wyrażenia jak: kosmiczne zło, boska niedoskonałość,
ograniczony zakres świadomości, wolność czystego ducha, boski umysł, którymi tak swobodnie operują mistycznie
i okultystycznie myśliciele tego czasu?
Czy tezy pewnych mistycznych szkół leczniczych dotyczące ostatecznej
Boskiej doskonałości, sformułowania ich wiary w rzeczywistą wolność ludzkości od zwykłych chorób ciała, nie są
często pięknie brzmiącymi frazesami wcielającymi ideał, a opartymi niejednokrotnie na egoistycznym pragnieniu?
Czy nie tworzą one ostatecznie sądów w ich mistycznej plątaninie bez znaczenia? Jak może być inaczej, kiedy
tylko człowiek doskonały ma istotne pojęcie tego, co tworzy Boskość? Z pewnością jest dla nas korzystniej, gdy
przyjmiemy, iż człowiek nie ma możności poznania głęboko tkwiących przyczyn tego, co wypływa z ewolucji form
życia. Czyż nie jest mądrze stanąć wobec praw i faktów z dzisiejszym naszym rozumieniem i przyjąć, iż tak jak
istnieje człowiek, który może wniknąć rozumniej w umysł Boga, niż to potrafi słabszy umysł zwierzęcia, tak samo
istnieć może inny większy
Umysł,
działający w innych i wyższych królestwach natury, który zapewne zobaczy życie
bardziej prawdziwie i dokładniej, niż to czyni rodzaj ludzki? Czy nie jest możliwe, że cel ewolucji (zarysowany i tak
podkreślany przez człowieka) może w ostatecznej swej analizie być tylko częściowym fragmentem większego
celu, niż on w swym ograniczonym umyśle jest zdolny pojąć. Pełny zamiar, ukryty w umyśle Boga może być
bardzo różny od tego, co człowiek dziś pojmuje, i kosmiczne dobro i zło, zredukowane do nazwy może całkowicie
stracić swe znaczenie i być tylko widziane przez urojenie i ułudę, w które człowiek ubiera wszystkie rzeczy.
Najpotężniejsze umysły tego wieku zaczynają dopiero spostrzegać pierwszy zamglony promień światła,
przebijający ten mamiący pozór i służący przede wszystkim do odkrycia faktu istnienia iluzji. Przez rzucone w ten
sposób światło, idąca śladem tego prawda może objawić się tym, którzy mają wyczekującą postawę i otwarty
umysł:
Samo Bóstwo jest na drodze do doskonałości.
Z tego twierdzenia można wyprowadzić wiele wniosków.
Rozważając przyczyny chorób, stańmy na stanowisku, że podstawowa i ostateczna przyczyna kosmiczna leży po-
za granicą naszego pojmowania i że o tyle tylko wejdziemy w pewne zrozumienie ogólnie rozpowszechnionych
chorób na naszej planecie, we wszystkich czterech królestwach przyrody, o ile królestwo Boga na ziemi odkryje się
przed nami. Można jednakże postawić kilka zasadniczych tez, które będą w wyniku swym zgodne z
rzeczywistością w sensie makrokosmicznym i mogą zrazu okazać się prawdziwe, jeśli zastosuje się je rozumnie
do mikrokosmosu.
1. Każda choroba jest (jak ogólnie wiadomo) wywołana brakiem harmonii, a zatem dysharmonią istniejącą między
aspektem kształtu a życiem. To, co spaja formę i życie lub raczej, co jest skutkiem tego zamierzonego związku,
nazywamy
duszą —jaźnią,
jeśli dotyczy ludzkości, a
integralną zasadą,
jeśli odnosi się do światów niższych.
Choroba powstaje z braku równowagi między tymi czynnikami — duszą a formą życia i jego wyrazem,
rzeczywistością subiektywną a obiektywną. Skutek tego — duch i materia nie są nawzajem swobodnie połączone.
Jest to jeden sposób interpretacji prawa, a cała teza zamierza wyjaśnić to Prawo.
2. Ten brak harmonii, tworząc to, co nazywamy chorobą, przebiega przez wszystkie cztery królestwa natury,
wywołując te warunki, które rodzą (w przypadku doskonale rozwiniętej wrażliwości) ból, kongestie, rozkład lub
śmierć.
Zastanówcie się nad tymi słowami: dysharmonią, choroba, ból, kongestia, rozkład, śmierć —
- 5 -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]