[ Pobierz całość w formacie PDF ]
DAY LECLAIRE
Królewski prezent
PROLOG
Pałac króla Hakema bin Abdul Haidara, królestwo
Rahmanu
- Zara, jak miło cię widzieć! Bardzo się cieszę, naprawdę
ogromnie się cieszę, Ŝe juŜ teraz do nas przyjechałaś! -
wykrzyknęła Rasha.
Po czym, mimo juŜ bardzo mocno zaawansowanej ciąŜy,
dość szybkim, energicznym krokiem podeszła do przybyłej i
wyciągnęła na powitanie obydwie ręce.
- Wcale nie byliśmy z męŜem pewni, czy twój ojciec
pozwoli ci przyjechać do pałacu jeszcze przed ceremonią
zaślubin - dodała z ujmującym uśmiechem.
Zara usilnie starała się opanować emocje, tak właśnie, jak
uczono ją w domu od dziecka. Powinna reagować
powściągliwie, jak najspokojniej.
- A ja nie miałam pewności, czy będę tu, w pałacu, mile
widziana... tak wcześnie - powiedziała cichym głosem.
- Król Hakem, mój mąŜ... - Rasha przerwała w pół zdania,
poniewaŜ wargi zaczęły jej nagle drŜeć ze zdenerwowania i
głos zaczął się załamywać.
- Tak? - rzuciła dla zachęty Zara, chcąc jednak poznać
opiniÄ™ monarchy.
- Mój mąŜ, król Hakem bin Abdul Haidar... i ja,
oczywiście równieŜ... - odezwała się Rasha po dłuŜszej chwili
pełnego napięcia milczenia, kiedy juŜ opanowała się na tyle,
by kontynuować - jesteśmy naprawdę zadowoleni, Ŝe juŜ
przyjechałaś.
- Dziękuję. Najserdeczniej dziękuję. To z waszej strony
bardzo miłe... - stwierdziła Zara i dyplomatycznie zawiesiła
głos. Po czym dokończyła rozpoczęte zdanie, ale juŜ tylko w
myślach, na własny uŜytek: ChociaŜ, według mnie, raczej
mało prawdopodobne.
- Król Hakem, mój mąŜ, chciałby cię teraz zobaczyć -
oznajmiła Rasha.
- Jestem gotowa.
Zara wypowiedziała te słowa, szczerze dziwiąc się sobie,
Ŝe aŜ tak zręcznie potrafi kłamać. Wcale bowiem nie była
gotowa na to spotkanie, nie chciała go, niczego nie pragnęła
bardziej, jak tego, by nigdy do niego nie doszło!
Nie miała jednak wyboru.
Nie mogła, nie miała prawa sprzeciwić się Ŝądaniu króla
Hakema bin Abdul Haidara. Nikt w Rahmanie nie miał
takiego prawa, a juŜ zwłaszcza młoda, dwudziestoletnia
kobieta w jej sytuacji - zupełnie pozbawiona moŜliwości
decydowania o swoim losie. Dlatego, nawet wbrew sobie,
musiała wyrazić gotowość.
- Chodźmy więc, nie zwlekajmy juŜ dłuŜej, zaprowadzę
cię do komnaty króla - cicho rzekła Rasha.
Opuściły pomieszczenie rozświetlone przez promienie
słońca, swobodnie wpadające przez szereg przesłoniętych
jedynie muślinowymi firankami okien, i ruszyły długim, dość
mrocznym korytarzem w głąb pałacu.
Szły raczej wolno, pewnie ze względu na zaawansowaną
ciąŜę królewskiej małŜonki, a być moŜe i dlatego, by zyskać
na czasie i maksymalnie opóźnić nieunikniony moment
spotkania nowo przybyłej z oczekującym na nią Hakemem bin
Abdul Haidarem.
- JakŜe się miewa ostatnio twoja rodzina? - spytała Rasha
po drodze.
- Dziękuję, mój ojciec i moi bracia miewają się ostatnio
całkiem dobrze - odpowiedziała Zara, posługując się
zdawkową, grzecznościową formułką.
- Było nam ogromnie przykro usłyszeć o przedwczesnej
śmierci twojej matki - stwierdziła Rasha z głębokim
westchnieniem.
Nawet w to nie wątpię, pomyślała z goryczą i bolesną
rezygnacją Zara. Gdyby mama Ŝyła, wszystko z pewnością
potoczyłoby się inaczej, zupełnie inaczej, bo przecieŜ mama
na pewno powstrzymałaby mojego ojczyma przed podjęciem
tej bezsensownej decyzji. A tak, po jej śmierci, ojczym, Kadar
bin Abu Salman, zdecydował się złoŜyć mnie jako ofiarę na
ołtarzu swoich politycznych ambicji.
- Było nam niesamowicie przykro. Naprawdę! -
powtórzyła Rasha, przerywając przedłuŜające się kłopotliwe
milczenie.
- Bardzo mi mojej mamy brakuje - odezwała się
zdławionym głosem Zara. - Odkąd moja najbliŜsza rodzina
jest niepełna...
- Teraz juŜ my, to znaczy mój mąŜ i ja, będziemy twoją
najbliŜszą rodziną - stwierdziła zdecydowanie Rasha, nie
pozwalając jej dokończyć zdania.
Nie bardzo wiedząc, co powiedzieć na te kategoryczne
słowa królewskiej małŜonki, Zara na wszelki wypadek
zachowała milczenie i nie wyraziła opinii na temat swojego
przymusowego wejścia w koligacje z rodziną Hakema bin
Abdul Haidara. Spojrzała tylko z ukosa na idącą obok niej
RashÄ™.
Oto kobieta prawdziwie piękna i w pełnym tego słowa
znaczeniu ponętna! - pomyślała. Zmysłowe wydatne usta,
duŜe migdałowe oczy, kruczoczarne gęste włosy, cudowna
złotooliwkowa karnacja i kuszące, zaokrąglone kształty,
jakich ja nie mam i nigdy w Ŝyciu nie będę miała.
Z faktu, Ŝe jej typ urody zdecydowanie odbiega od ideału
uznawanego w Rahmanie, zdała sobie sprawę juŜ w wieku
dwunastu lat. Wtedy była smukłą, zielonooką i złotowłosą
dziewczynką. Nie przejmowała się tym jednak dotychczas ani
trochę, bo ze swego wyglądu miała ten jeden przynajmniej
poŜytek, Ŝe nie odpowiadała kolejnym męŜczyznom, którym
ojczym, Kadar bin Abu Salman, był skłonny oddać ją za Ŝonę.
Myślała, Ŝe juŜ zawsze tak będzie.
UwaŜała, Ŝe na jej szczęście nigdy nie będzie odpowiadała
Ŝadnemu rahmańskiemu męŜczyźnie, za którego ojciec zechce
ją wydać, a którego ona nie ma najmniejszej ochoty poślubić!
AŜ do chwili gdy...
- Mój mąŜ, król Hakem bin Abdul Haidar, czeka na nas w
swoich apartamentach - odezwała się Rasha, przerywając
milczenie. - Wybieramy właśnie prezent urodzinowy dla jego
kuzyna, szejka.
- Prezent dla szejka - powtórzyła machinalnie Zara,
wyrwana przez królewską małŜonkę z dość głębokiego
zamyślenia.
- Tak, dla szejka Malika Haidara, bliskiego kuzyna
mojego męŜa. Ty go chyba nie pamiętasz z dawnych lat,
prawda? - zapytała Rasha.
Zara w istocie nie pamiętała szejka Malika, niemniej
jednak doskonałe wiedziała o jego istnieniu. Często słyszała w
swoim rodzinnym domu, jak mówiono o nim, Ŝe jest
pozbawionym honoru człowiekiem, złym księciem, który chce
zniszczyć królestwo Rahmanu, a takŜe zrujnować jej ojczyma
Kadara bin Abu Salmana i wszystkie jego dzieci, cały ród. Z
powtarzanych konspiracyjnym szeptem opowieści wiedziała,
Ŝe jest bezwzględnym, cynicznym mordercą i w ogóle
prawdziwym nieszczęściem całego królestwa.
- Szejk Malik Haidar, kuzyn króla Hakema, był chyba
niegdyś pretendentem do rahmańskiego tronu, czy tak? -
rzuciła ostroŜnie, nie chcąc niepotrzebnie ujawniać niczego
więcej ze swej wiedzy o szejku Maliku.
- Owszem. Jako ksiąŜę krwi, pierworodny syn i jedyny
męski potomek poprzedniego króla, był po przedwczesnej
śmierci swego ojca pierwszym w kolejności pretendentem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]