Lechia w IX w. - Tom II, Słowianie, Wandalowie-Polacy

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->BIBLIOTKAPOWIEŚCIHISTORYCZNYCH.Zbiór najlepszych powieściprzedstawiających obrazy naszej narodowej przeszłości.LECHIAW I I WIEKU.POWIEŚĆ HISTORYCZNATOMDRUGI.W B.Tom II.Wydanie NoweBRUXELLAu ZYGMUNTA GERSTMANNA.1862.BRUXELLAu ZYGMUNTA GERSTMANNA.1862.&m9s a &w IX. wieku.ROZDZIAŁ XIII.KiedyPanPomorza rozmyślał ze swo­imi braćmi nad tem co począć w razieśmierci Popiela, to i nasz kmieć staryna przedmieściu mieszkający niemniej ra­dził o obecnem położeniu kraju ze swo­imi sąsiadami, a nawet ze znakomitszymimieszkańcami dalszych zakontków miasta.Tamten przy połysku lampy, ten przyświetle łuczywa wystruganego w cienkiepręty i wetkniętego w szparę ściany. LeczLechia w IX. wieku.Tom II.1— 2 —inne było widzenie starego rolnika od wi­dzenia książąt w sprawie lechickiej. Wpra­wdzie zwołanie wieców i potępienie Misła-wa złagodziło nieco niechęć powszechnąprzeciw królowi ; ale jego nieobecność za­powiedziana w czasie narad, rzuciła po­dejrzenie w niektóre serca znające chytrośćkrólowej i wszechmocny jej wpływ na u-mysł męża. Gdy zebrani ludzie w chałupiePiasta podawali sobie różne domniemywa­nia o słabości króla, zwracając się po osta­tnie rozstrzygnienie rzeczy do starego gospo­darza , lekkie pukanie dało się słyszeć i zaotworzeniem drzwi wszedł Miłowan. Po­znali zgromadzeni kmiecie' z wyrazu jegotwarzy, iż coś ważnego miał im do do­niesienia i obłożyli go wszyscy naglącemipytaniami. Miłowan opowiedział codosło-wnie i ze wszelkiemi szczegółami poselstwokrólowej do Pana Bolesława i jego braci,ale zamilczał przez uczucie naturalnej swo­jego serca prawości o uwagach, jakie powyjściu poselnika robili sobie w tej sprawie— 3 —stryjowie królewscy. Wiadomość o niemo­cy grożącej blizką śmiercią lechickiemu kró­lowi, nie mniejsze wrażenie zrobiła na słu­chaczach kmiecych od tego, jakiego książętadoznali.— I cóż powiecie teraz, kmiecie i posa-dnicy, jeżeli król z jutrem lub później tro­chę zejdzie ze świata a królewicze nieletnido władztwa zostaną po nim? — czyliż nie­wiasta jego dostanie opiekę synów i czyznowu ma władać nami jak dotąd, wbrewzakonowi, władała?— Prawicie ! Radoście źeglowniku wie­trzny—rzekł, niosąc do ust swych czarę pi­wa sąsiad najbliższy gospodarza i kmiećjeden z najpoważniejszych.—Królowa musisię odnieść do wieców, które raz zebraneniedadzą sobie nakazywać płochej niewie­ście. Wieca pomyślą same o opiece naddwoma nieletnimi królewiczami, lub możewybiorą z pomiędzy siebie kogoś lepszegona władztwo, jak owe chłopięta leniwejpostaci które Chostek spłodził gdy mu już— 4 —młodego niestawało ognia. Jutro jeszczewyzywam wieca do radzenia w tej sprawie,by ktoś przed czasem niewybrał się z goto­wą rzeczą.—Poważny Misiaku! słusznie mówicie—poparł Drogomyśl.—Jateź z wami trzymam.To co nam przyniósł syn Radosta jest dzie­łem wielkiem, i trzeba nad niem myśl ludziwcześnie zastanowić.— Przerazicie Chostka—przerwał Woj­tas — przerazicie panowie kmiecie gwarząco jego zgonie. Lepiej tę rzecz odłożyć naprzyszłe czasy, gdy się po prawdzie ziścizdarzenie śmierci.— Słuchajcie Wojtasie— rzekł Nezdaz przyciskiem:—milsza nam dola tego króle­stwa, niżeli strach lękliwego Chostka, mil­sza niżeli jego żywot. Idąc więc za radąMisiaka, przybliżmy rzecz całą jak najprę­dzej do wzroku ludzi czestnych, aby tamyśl nie wpadła pierwej w złoczynne głowy,któreby z niej wysnuły szkodliwe dla krajuzamiarv.— Róbcie jako chcecie—mówił znowuWojtas. — Nie o Popiela mi chodzi; bo gorównie jak wy nie mam w miłowaniu, aleo mowę przedwczesną.— Przedwczesna dobra czasem, Woj­tasie.— W y Misiaku, Nezdo, Bogumile 1czestni jesteście ludzie ; zawsze gotowi domowy i rady, ale zawierzcie że samemsłowem nic nieporadzim, jak Piast starypowiada : a gdy czynu niezamierzamy tolepiej ze słowem cicho być do przyszłychczasów.— Wy to Wojtasie, i do słowa i doczynu nieraźni.— Bom i na jednemina drugiem stracił.— A wyż gospodarzu—powstał Radostprzerywając spór między Wojtasem i jegoprzeciwnikami—a wyż nasz dobry gospoda­rzu ! Niedacież nam swojej rady, niepowie-cież co czynić z wieścią którą mój chłopiecprzyniósł?Starzec uśmiechnął się wezwany, ale— 6 —tego uśmiechu nikt z przytomnych niedo-strzegł.— Rada ludzka—mówił on poważnie •—różni się w miarę widu, umów i czasempobłądzi urn najlepszy, tak jak wasz Mi­siaku , zda mi się, pobłądził. Bierzecie siędo dzieła wielkiej ważności, pierwej nimwieść przyniesiona nam od Miłowana po­twierdzić się może.— Ależ, poważny i czestny nasz Pia­ście ! Wiemy że urn wasz wysoko, wyżejod naszego widzi ; dla czegóż by jednakwieść ta miała być niepewną, kiedy przy­chodzi z zamku gdzie chory umiera.—Dla tego właśnie jest kłamliwą, Dro­gomyśle, i nietrzeba wierzyć jej przed cza­sem. Królowa obfita w tak wprawne wy­biegi , oszukała, ile myślę, nawet chytrośćPana Bolesława ; ale nas nie oszuka, ła­twiej bowiem rzucić nieprawdę do duszyobłudnej która swoją tylko żyje pychą iktórą schlebianie ujmie i omami, niżeli doczestnego serca co jedynie czuje szczę-_7 —ściem ludzi a płacze jego niedolą. Szkodażem wprzódy o tern niewiedział, byłbymposłał wojewodę dla sprawdzenia wieści iwyrozumienia chytrości Bazyny.— Syn wasz Panie Piaście — powiedziałMiłowan—poszedł już na zamek skoro się orzeczy dowiedział ; był bowiem u Pana Po­morza w czasie gdy Wilkos stryjów za­praszał na biesiadę. Ale synowi waszemudałem szczerą przestrogę, aby do komnatykrólowej na samotne rozmowy nie bardzoczęścił — opowiadałem mu, dla odstrasze­nia , dziwną jedną przygodę.— Waszą Miłowanie — wycedził Piastpółgłosem. —Dobrze żeście mija do myśliprzynieśli. Młodzieniec jest nieostrożny; na­kazywałem mu nieraz, aby w swem uczu­ciu z Niemkinią miał się na baczeniu,przecież niesłucha; ale teraz surowo i pro­sto moją wolą wyrażę tak, że niepoważysię jej przestąpić. Sąd Misława nieubezpie-cza mię o wielkim wpływie syna na dwo­rze , owszem podaje do rozwagi : czy pod [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jausten.xlx.pl